Do Kominka mam nastawienie bardzo różne. Pierwszy raz na
jego bloga trafiłam, gdy dopiero zaczynał raczyć świat swoimi dosadnymi
przemyśleniami. Mimo, iż byłam wtedy zbuntowaną małolatą, nawet dla mnie jego
język wydawał się zbyt ostry i zniechęcał do dalszego czytania. Dlatego wyszłam
i wykasowałam z pamięci na dobrych kilka lat. Wróciłam stosunkowo niedawno. W
momencie, w którym autor miał już trzy blogi, tysiące wielbicieli i godne
pozazdroszczenia wpływy z reklam. Wow – pomyślałam i dodałam blogi Kominka do
zakładek. Muszę przyznać, że nadal nie należę do grona jego wielbicieli, nie
marzę o tym, żeby się z nim umówić, nie komentuję jego wpisów, nie przybijam
łapek itd. Nie zaglądam tam nawet codziennie, bo bardzo szybko pojawia się u
mnie przesyt Kominkiem. Gdy jednak dawkuję go sobie w rozsądnych ilościach,
potrafię dostrzec doświadczenie i wiedzę, jaką ma na temat blogowania. I nie
przeszkadza mi wtedy, że sprawia wrażenie zarozumialca.
O tym, że Kominek wydaje poradnik dla blogerów, dowiedziałam
się krótko po tym, jak założyłam tego bloga. Oczami wyobraźni widziałam już,
jak po jego przeczytaniu rzucam studia, pracę i całymi dniami siedzę przy
komputerze, by obserwować, jak na moim koncie pojawiają się kolejne tysiące, bo
w końcu MAM BLOGA. Na szczęście, jeszcze przed założeniem swojej strony
stwierdziłam, że fajnie byłoby na niej zarabiać, ale swoją godność mam i nie
zamierzam rozsyłać maili do producentów kosiarek, prezerwatyw i niewygodnych
butów z zapytaniem czy nie zechcieliby się u mnie zareklamować (w końcu „aż”
100 osób dziennie do mnie zagląda, i co z tego, że to tylko znajomi i rodzina).
W przeciwnym razie książka Kominka mogłaby spowodować u mnie głęboką depresję. Nie
jest to bowiem poradnik z serii „Jak zdobyć milion w miesiąc”, bo każdy wie
jak: ukraść.
Książka Kominka zachęca, motywuje i nastawia na ciężką
pracę. Wyjaśnia, jak funkcjonuje blogosfera i, na co należy zwrócić uwagę
prowadząc bloga. Znajdziecie w niej rady dotyczące tworzenia tekstów (jak
wzruszyć czytelnika, jak stworzyć dobry lead, jak puentować swoje wpisy),
technologii (jakich programów używa bloger, jakiego sprzętu potrzebuje, jaką
firmę hostingową wybrać) oraz zarabiania (jak przygotować ofertę reklamową, jak
na takie oferty odpowiadać, jak podpisywać umowy). Krótko mówiąc, to najlepszy
z dostępnych poradników dla blogerów, w którym wszystkie wskazówki wzbogacone
są przykładami z życia Kominka lub znajomych mu osób. Powinien przeczytać go
każdy, kto zabiera się za pisanie bloga lub pracuje w firmie, która w bliższej
bądź dalszej przyszłości planuje współpracę z blogerami: żeby zobaczyć, jak to
wygląda od drugiej strony. Jedyne, do czego można się przyczepić to strona
edytorska. Literówki można przeżyć, ale dzielone wyrazy, które zaczynają się na
jednej, a kończą na drugiej stronie, bolą!
Książkę można kupić TUTAJ
P.S. Książka dosłownie „na wieczór”. Mimo 363 stron, czyta
się ją naprawdę szybko.
Pierwsze słyszę o Kominku :) Może kiedyś rzucę okiem na książkę jak mi wpadnie w ręce, kupować raczej nie zamierzam :) Dzięki za info
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a już myślałam, że nie ma w blogosferze osoby, która by Kominka nie znała ;)
Usuńja też zabieram się do przeczytania jego książki. :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie chętnie przeczytam ! może mnie do czegoś natchnie , kto wie ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi super! ♥
OdpowiedzUsuńO Kominku słyszałam - tzn o tym, o czym pisze - i nie pokusiło mnie jakoś, żeby tam zajrzeć. pewnie już jestem na to za stara:-)
OdpowiedzUsuńAle poradnik, kto wie, może mnie skusi...
Słyszałam o tej książce :). Sama za kominkiem nie przepadam i kupię książkę jak będzie nieco tańsza, żeby potem nie żałować zakupu :P
OdpowiedzUsuńKiedyś coś tam słyszałam o Kominku, ale jeszcze nigdy nie weszłam na jego bloga. Dzięki za post o książce, chyba powinnam ją przeczytać, bo jestem chyba trochę zielona jeśli chodzi o blogosferę ;)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałyście - Książka na jeden wieczór! myślę, że warto przeczytać niezależnie czy lubimy Kominka czy też nie, ponieważ jego pozycja w blogosferze pokazuje, że wie o czym pisze i uzyskał to o czym większość zaczynających swoją przygodę z blogiem marzy.
OdpowiedzUsuń