- we wtorek padał deszcz;
- ostatnie dni były bardzo ciepłe, jak na tę porę roku;
- ostatnie dni były bardzo ciepłe, jak na tę porę roku;
- cztery osoby miały wolny poranek;
- jeden telefon potwierdził, że da się „to” zrobić;
Wiecie już o czym mowa?
Tak! Dzisiaj byłyśmy na grzybach ;) Pojechałyśmy w rodzinne
strony. Brzmi to szumnie, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że te
„strony” znajdują się około 45 minut drogi od naszego aktualnego miejsca
zamieszkania. Tam jest jednak inaczej. Jest las, jezioro i rzeka i są różne
wspomnienia, więc niech zostaną „rodzinne strony”. Około 7.30 zaopatrzeni w
kosze, nożyki i rękawiczki oraz ciastka (dla tych bardziej głodnych) ruszyliśmy
do lasu. My zbierałyśmy tylko jeden rodzaj grzybów, które z nam znanej nazwy
nie figurują nawet w atlasie (czarne łebki).
We mnie odezwał się szalony grzybiarz i uzbierałam ich
naprawdę sporo. Julia natomiast skwitowała ilość znalezionych grzybów
charakterystycznym dla siebie stwierdzeniem: „Szału ni ma”. Ostatecznie ich
jednak trochę było, a widać to zwłaszcza teraz, gdy czekają na przerób i
chętnego, który się tego podejmie. Po prawie czterogodzinnym spacerze byłyśmy
obolałe i zmęczone, ale chcemy jeszcze i to najlepiej w tym roku.
Spostrzeżenie z dzisiejszej wycieczki: domek nad jeziorem, w
którym w przyszłości chcę mieszkać z chęcią wymienię na domek w lesie;)
- odblaskowy plecak – na wypadek zagubienia się w lesie. Koniecznie poinformujcie współtowarzyszy przynajmniej trzykrotnie o tym, jakiego koloru plecaka mają szukać, gdy znikniesz im z oczu.
- rękawiczki
P.S. Zwróćcie uwagę na przykładowe stroje grzybiarzy.
Niezbędne elementy to:
- kaptur lub czapka - żeby nie szukać we włosach kleszczy i
pająków,
- kalosze - nawet, jeśli macie takie, które ktoś musi
pomagać Wam ściągać, jak Julia,- odblaskowy plecak – na wypadek zagubienia się w lesie. Koniecznie poinformujcie współtowarzyszy przynajmniej trzykrotnie o tym, jakiego koloru plecaka mają szukać, gdy znikniesz im z oczu.
- rękawiczki
grzybki mniam mniam ;) uwielbiam je na zapiekankach w dużych ilościach ! ;)
OdpowiedzUsuńWyprawy na grzyby zazdroszczę z całego seca!!!
OdpowiedzUsuńJak ja kocham wyprawy na grzyby, w zeszłym roku chodziliśmy z mężem co drugi dzień, niestety w tym roku nie ma opcji grzybobrania ;( ach zazdroszczę!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny mojego bloga ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Grzybobranie, super sprawa! Już nie mogę się doczekać świąt i grzybowej na stole. Co zrobiłyście z nimi? Suszyłyście czy ze świeżych sosik zrobiłyście?
OdpowiedzUsuńCzęść poszła do słoika w occie, część się suszy, a z reszty pewnie jutro będzie właśnie sos na obiad ;)
Usuńojeeeeeeej grzybobranie, ah kiedy ja ostatnio byłam. z 13 lat temu....
OdpowiedzUsuńA jaki rozmiar by Cię interesował z czarnych workerów? Mam dostępne 37 i 40 :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam iść na grzybobranie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam grzyby, co z nich ugotowałyście? :)
trochę zrobione w occie, trochę się suszy(do bigosu ;p) no i na obiad miałyśmy sos z grzybkami ;)
UsuńOj jak ja bym poszła do lasu na grzyby! Cudnie.
OdpowiedzUsuńMmmm! Grzyby wygladaja smakowicie i duzo udalo Wam sie zebrac.
OdpowiedzUsuńTe w koszyku to tylko część, później było ich więcej ;)
Usuńoj za koszyk grzybków wiele bym dała :) jednak zbierać to nie lubię ;)
OdpowiedzUsuń